9.02.2014

Ulubieńcy stycznia

Dobrze, że styczeń za nami. W odróżnieniu od minionego miesiąca luty leci jak szalony. Ani się obejrzałam, a tu już prawie Walentynki, zaraz dwutygodniowy urlop. Ajj! Już czuję wiosnę, a Wy?

Oto, co w styczniu przypadło mi do gustu.





Wine-Therapy, Efektima
Hydrożelowe płatki pod oczy na bazie ekstraktu z czerwonego wina z kwasem hialuronowym, witaminami E, C, B3, wyciągiem z nasion czerwonych winogron, proteinami soi i ekstaktem z alg. Za zadanie mają rozjasniać cienie pod oczami, korygowac i zapobiegac powstawaniu drobnych zmarszczek. Ja mam wobec takich produktów trzy wymagania: koić, lekko napinać i rozjaśniać. Te płatki spełniają te wymagania, są przyjemne w użyciu, nie ześlizgują się z twarzy. Plus za apetyczny kolor. 

Dark Kiss, B&BW
Mgiełka zapachowa o mocnym, lekko orientalnym piżmowym zapachu. Kojarzy mi się z Magnetism, Escada. Główne nuty zapachowe to kadzidło, mirabelka i piżmo. Fajnie się nosi, bardzo wytwornie.

Vineyard Berries, B&BW
Nadal we fiolecie, tym razem żel antybakteryjny o obłędnym, lekko męskim zapachu winogron i owoców leśnych wzbogacony o mleczko z palmy Tahiti. Co tu dużo pisać. Właściwości te same co każdy PocketBac. Odkaża, odświeża, lekko przesusza skórę, jednak bez porównania z drogeryjnymi odkażaczami. Zapach utrzymuje się bardzo długo na dłoniach. Mój must have.

Frosted Cupcake, B&BW
Kolejny słodki aromat z B&BW. Po wypaleniu mojego ulubionego cukru waniliowego, przyszedł czas na lukrowaną, babeczkę... waniliową. Podobny zapach do Warm Vanilla Sugar, równie intensywny, lecz z wyraźnie wyczuwalną nutą maślaną. Dużo intensywniejszy od Christmas Cookie Yankee Candle.

Psy z Rygi, Henning Mankell
Druga część serii o szwedzkim policjancie Kurcie Wallanderze. Początek lat dziewięćdziesiątych, do szwedzkiego wybrzeża dociera ponton ze zwłokami dwóch elegancko odzianych mężczyzn. Okazuje się, że mężczyźni, torturowani przed śmiercią, pochodzili z Europy Wschodniej, a początkowo bagatelizowany ponton to epicentrum międzynarodowego przemytu. Intryga kryminalna przeradza się w burzliwy thriller polityczny. Akcja szybko przenosi się do ponurej Rygi, w przeddzień odłączenia się od ZSRR. Podsłuchy, cienie, KGB, strach przed każdym słowem szybko udziela się czytelnikowi. Lubię ten gatunek.

Sour Cream & Onion, Pringles
Ulubione chipsy i ulubiony smak. W każdej chwili jestem w stanie zrezygnować i nie jeść słodyczy. Nie tak łatwo potrafię odmówić sobie słono-pikantnych przegryzek. To jest mój smak. Mam mniejsze wyrzuty sumienia, podgryzając Pringles'y niż każde inne tłuste snaki. Kto próbował, ten wie - uzależniają. W styczniu odkryłam je w almie w cenie regularnej 6,99, w promocji 5,99. Wow, pamiętam jak jeszcze niedawno kosztowały ok. 11 zł. 

Smoothie banan & szpinak
Bez śniadania, wyszłam z domu dwa razy w życiu. Za każdym razem przesypiając budzik. Make-up czy śniadanie? Make-up, zdążę cos chapnąć rano w pracy. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez porannego kopa energii. Ostatnio zrezygnowałam z musli (za długo zajmowało mi jego spożycie przed TV) na rzecz koktajli. Ten posmakował mi wyjątkowo, a przygotowuje się go w minutę. Początkowo używałam pół szklanki mleka migdałowego i pół szklanki wody, ale nalepiej smakuje wg przepisu:

garść młodego szpinaku
banan
miód, wg. uznania 
szklanka mleka ryżowego (ja piję waniliowe)



Polecam,
xoxo

1.02.2014

Być kierowcą



Witam w lutym!

Nie spodziewałam się, że tak trudno będzie mi napisać ten post. Bardzo dużo wspomnień, wiele emocji.
Dziś zapraszam na moją odpowiedź na TAG " Kierowcą być".


1. Za którym razem zdałaś prawo jazdy?

Przy pierwszym podejściu oblałam po prawie godzinie jazdy po Warszawie, dwa skrzyżowania przed WORD-em. Dobrze się jednak stało, dodało mi to pokory. Nie byłam wtedy jeszcze tak pewna za kierownicą jak mi się wydawało. Miesiąc później, przy drugim podejściu, w deszczu, jechałam (subiektywnie) trudniejszą trasą, bardziej świadoma tego co robię, bardziej skupiona i zdałam. Oba egzaminy wspominam bardzo miło. Ale ja lubię się sprawdzać i udowadniać sobie, że potrafię. Wracając z egzaminu, pierwsze co zrobiłam to wysłałam wiadomość do Taty: "Tata, właśnie zdałam egzamin na prawo jazdy". Mój Tata, kierowca zawodowy, odpisał: "Ale zrobiłaś mi niespodziankę Córeczko". Wiadomość tę mam do dziś. 


2. Ile lat masz już prawo jazdy?

3,5 roku. Nie zdecydowałam się na zdawanie prawa jazdy, jak większość znajomych, zaraz po uzyskaniu pełnoletności. Chciałam to zrobić kiedy prawo jazdy będzie mi do czegoś potrzebne i kiedy sama będę w stanie sfinansować sobie tyle dodatkowych jazd, aż poczuję się pewnie. W 2010 roku, kiedy moja wyprowadzka z Warszawy była już pewna - nastał ten czas.

3. Jakie kategorie prawa jazdy posiadasz?

Kategorię B.


4. Jakim samochodem odbyłaś swoją pierwszą samodzielną jazdę?

Był to samochód mojego Taty, Toyota Avensis w sedanie, rocznik '98, drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Mam ogromny sentyment do tego auta. Jeździło się nim wspaniale. Teraz mam już drugi z kolei własny samochód, ale nadal z rozczuleniem spoglądam na ten model, o dziwo całkiem sporo starszych wersji tego modelu jeździ po Warszawie. Żaden nowy samochód nie budzi we mnie takich emocji jak stara Toyota mojego Taty. Nie wyobrażam sobie, że miałybyśmy ją sprzedać.

5. Za co dastałaś pierwszy mandat?

Jeszcze nigdy, odpukać, nie zostałam zatrzymana do kontroli przez drogówkę. Wielokrotnie myślałam jednak, że zostałam złapana przez fotoradar. 


6. Twój ulubiony zapach do samochodu.

Zapach balonowej gumy do żucia i, również z sentymentu, kwiatowy Ambi Pur For Her. To był pierwszy zapach, który kupiłam do Toyoty Taty, teraz również z nim jeżdżę. Ale chyba najbardziej podoba mi się fabryczny zapach nowego auta.  


7. Czego słuchasz jeżdżąc autem?

Radia i anglojęzycznych audiobooków. Szczególnie lubię stacje nadające co godzinę wiadomości, Antyradio i dawne, dobre Roxy. 


8. Co jest dla ciebie "Must Have" w twoim aucie?

Wcale nie mało tego. Okulary przeciwsłoneczne, chusteczki higieniczne i nawilżane, żel antybakteryjny, pomadka do ust, nawigacja, ładowarka do telefonu, torba na zakupy i, żeby nie było, koło zapasowe też. 


9. Jak często sprzątasz swoje auto?

Rzadziej niż powinnam. Częściej ode mnie dba o nie mój Mąż :* Ale jak często? Nie wiem. Kiedy pogoda dopisuje.


10. Jaka była twoja najdalsza podróż samochodem jako kierowca?

Nie mogę przypomnieć sobie żadnej jednej, konkretnej podróży. Nie podróżuję wiele po Polsce, a za granicę tylko latam. Pokonane odległości nie są zresztą dla mnie żadnym wyznacznikiem umiejętności. Prowadzę auto codziennie, a z własnego doświadczenia mogę powiedzieć że dalsze trasy, jazda autostradami itp. to łatwiejsze i przyjemniejsze zadanie niż codzienna podróż po Warszawie i wyszukiwanie, jak igły w stogu siana, miejsca parkingowego. 


11. Czy zdarzyło ci się kiedyś złapać gumę i zmieniać przebitą oponę?

Tak, mam za sobą pierwszą "gumę" jak i pierwszą stłuczkę. W obu przypadkach korzystałam z niezbędnika każdej kobiety - pakietu Assistance.


12. Mapa papierowa czy nawigacja?

Nawigacja. Co gorsza, nawet z nią potrafię się zgubić w mieście. Moja orientacja w terenie to temat-rzeka. Moja młodsza siostra jest świetnym nawigatorem z mapą w ręku, ale to ona odziedziczyła całą pulę genów "ogarnięcie".


13. Czy lubisz podróżować jako pasażer?

Ja lubię podróżować z zasady. Jako pasażer samochodu mam jednak już pewne nawyki i nie mając kontroli nad autem, robię to, co denerwuje mnie zawsze u innych kierowców-pasażerów. Komentuję, doradzam... irytuję. No i zawsze jako pasażer mam chorobę lokomocyjną.


14. Preferujesz spokojną czy szybką jazdę autem?

Jestem niecierpliwa, co już powinno dać odpowiedź ;)


15. Czy zawsze zwracasz uwagę na znaki?

Spostrzegawcza niestety też nie jestem jakoś wybitnie, lecz staram się zwracać uwagę na oznakowanie. Zawsze wypatrzę fotoradar, chociaż oznaczenia dozwolonej prędkości czy zakaz parkowania czasem przegapię. 
Kurczę, mam wrażenie, że zestaw moich cech sprawia iż nie powinnam siadać "za kółkiem", ale ja naprawdę jestem dobrym kierowcą. W każdym razie, z niejednego poślizgu wyszłam bez szwanku.


16. Co najbardziej denerwuje cię u innych kierowców?

Brawura: "Mam lepsze auto niż ty, zrób mi miejsce".
Bezmyślność i lekceważenie innych uczestników ruchu: "Tylko frajerzy używają kierunkowskazów".
Myślenie tylko o sobie: "O, dwa miejsca parkingowe, w sam raz na moje duże auto. Stanę w poprzek" .


17. Jaką porą roku najbardziej lubisz jeździć autem i dlaczego?

Nie ma różnicy. Pory roku nie wpływają na moje upodobania do jazdy. Kierowcą jest się całą dobę, cały rok... 
... Chociaż nie zawsze łatwo mi zimą wstać wcześniej - bo ślisko, latem szukać miejsca "nie pod drzewem" - bo burze, jesienią przebijać się przez mgły, a latem czekać aż temperatura w zaparkowanym aucie spadnie do granic wytrzymałości organizmu ludzkiego. Kobieca natura, nie dogodzisz ;)


18. Jazda w dzień, czy w nocy?

Nie ma różnicy, jak wyżej. 


19. W czasie upału otwarta szyba czy klimatyzacja?

Klimatyzacja. Chociaż moje zatoki wołają: "Otwórz okno".


20. Jaki jest twój wymarzony samochód?


Zdecydowanie z napędem 4x4 czy miejski SUV. Marzy mi się 
Toyota Rav4 czy Land Cruiser, Nissan Qashqai, Honda CR-V lub Mercedes klasy GLK. 
Póki co z Nissana Micry przesiadłam się do Opla, coraz większy, mniej kobiecy, coraz bliżej ideału ;)


Szerokości,
xoxo




Wpis ten dedykuję mojemu kochanemu Tacie. Bardzo tęsknię, Tatku.

25.01.2014

My Top 5: Yankee Candle

W mijającym tygodniu wiele się działo. W szkole kończył się semestr, a pewnie każdy pamięta z czasów szkolnych jak intensywny to okres. Z drugiej strony barykady wygląda to tak samo. Na dodatek grypa, która uderzyła w tym roku dopiero w styczniu, nie ominęła i mnie. Obowiązków dużo, sił mniej, a na blogu cisza w eterze w uszach brzęczy. Po ciężkim tygodniu pora na relaks. Tak więc piszę.

Dziś druga odsłona serii My Top 5. Ranking moich ulubionych zapachów Yankee. Kupić czy nie kupić? Oto dylemat. Dziś postanowiłam przedstawić mój ranking zapachów. Jest to pewnego rodzaju inwestycja i być może pomogę w podjęciu tej trudnej decyzji. Zapraszam.




Produkowane od 1969 roku świece reklamowane są jako "America's Best Loved Candles". Ulubione świece Ameryki wytwarzane są z najwyższej jakości olejków zapachowych, wosków i wysoce oczyszczonej parafiny. Występują w wielu wariantach w ramach sześciu kategorii zapachowych: Fresh (Świeże), Floral (Kwiatowe), Fruit (Owocowe), Food&Spice ("Jadalne"), edycje okolicznościowe Festive oraz kolekcjonerskie wersje limitowane. Jest spośród czego wybierać, ale zanim zainwestuje się w świece warto wypróbować małe samplery bądź woski, gdyż nie wszystkie warianty zapachowe po rozpaleniu są warte swojej ceny. Zapachy sprawdzone przeze mnie, moje top 5 przedstawia się następująco:


5. 
Pink Sands
Świeży zapach owoców egzotycznych, różowych kwiatów i delikatnie doprawionej wanilii. Pudrowo-różowy kolor wosku ślicznie wygląda w jasnym wnętrzu. Do końca stycznia zapach ten można kupić z rabatem -25%.



4. 
Christmas Cookie
Pojawił się w rocznym podsumowaniu zapachów. Słodki zapach maślanych ciasteczek z dużą ilością cukru waniliowego. Linia Festive. Zapach obecnie jest w większości wyprzedany, ale warto zwrócić na niego uwagę w czwartym kwartale roku. 



3. 
Sun & Sand
Kategoria Fresh. Ciepły zapach rozgrzanej plaży, piżma, lawendy, kwiatu pomarańczy i drzewa cytrusowego. Kto zna francuskie kosmetyki Nuxe z pewnością rozpozna i polubi ten zapach. Dla mnie jest to zapach suchego olejku do ciała tej firmy, eleganckiego i klasycznego. Niestety zapach jest obecnie wycofywany. Mam nadzieję załapać się jeszcze na słój.


Źródło: thesundaygirl.com

2. 
Vanilla Lime
Niezastąpiona latem idealna proporcja słodkiej wanilii i kwaśnej limonki doprawiona brązowym cukrem. To bardzo orzeźwiający zapach, po rozpaleniu znacząco zyskuje na słodyczy. Jeszcze trochę mięty i lodu kruszonego... Aż ślinka cieknie.



1. 
Pink Dragon Fruit
Tu chyba nie ma zaskoczenia. Smoczy Owoc to przecież mój zapach roku 2013 klik. Ten słodko-świeży zapach pitai to mój zdecydowany faworyt, dał początek mojej świecowej słabości. Żadna świeca YC zapalona po tej nie wydawała się intensywna i za żadną nie ręczę jak za ten. Jeszcze tylko kilka dni jest zapachem miesiąca i można go nabyć z rabatem -25%. Warto.




A czy Wy macie swoich ulubieńców Yankee Candle? 

Zapraszam do wymiany rekomendacji, a na dniach do lektury mojej odpowiedzi na pewien popularny TAG. 

Ściskam,
xoxo



18.01.2014

A co słychać w B&BW?




A co tam w B&BW? To co wszędzie. Wyprzedaże. Ja tam w ogóle nie powinnam była wchodzić. Co gorsza byłam dwukrotnie i wyszłam bez rzeczy po które pojechałam, a z torbą rzeczy nieplanowanych. A przecież chcę kupować mniej. I co gorsza, wszystko wskazuje na to, że zawitam tam ponownie, bo przecież  nie kupiłam tego co chciałam... 

Chciałam zrobić zapas wtyczek zapachowych na następne 6 miesięcy. Ceny wybranych zapachów spadły do PLN 9,50. Nadal czekam jednak na finałową obniżkę. Mam nadzieję, że się nie przeliczę. Obym się nie rozczarowała jak jesiennymi podwyżkami.





Pojechałam po wkłady do Wallflowers, a zakupiłam 5 mgiełek pełnowymiarowych (wszystkie słodkie): 


świąteczny Vannila Bean Noel
Twilight Woods
Aspen Caramel Woods
Sexy Dahlia Rush
Secret Wonderland

Trzy pierwsze nabyłam za pierwszym razem, bez żadnej promocji łączonej po 45 zł. Założyłam, że wezmę póki są dostępne, chociaż cena jeszcze nie była szczególnie atrakcyjna. Pospieszyłam się. Tydzień później ceny mgiełek spadły do 37 zł, wszystkie zapachy były nadal dostępne, a na domiar pecha była promocja 2+1 za grosz na wszystkie produkty przecenione z kolekcji Signature. Skorzystałam z tej promocji i wybrałam jeszcze dwie mgiełki i na próbę dobrałam

intensywnie nawilżające i odżywcze masło do ciała  o nucie zapachowej 
Warm Vanilla Sugar

Już wspominałam, że B&BW to dla mnie świat zapachów. Nie przepadam i nie mam zaufania do ich linii pielęgnacyjnych. Siódmej mgiełki już nie chciałam (ok, ok, nie było już słodkich zapachów do wyboru), więc wybrałam ten krem na próbę. Skład jest zaskakujący. Nie ma w nim parafiny, z substancji aktywnych na drugim miejscu jest olej kokosowy, dalej w składzie są m.in. olejki ze słonecznika, amazońskie masło murumuru, shea, aloes, wyciąg z buraka, wit. C i E, oczyszczająca chlorella. Zapach sprawia, że do ust napływa przysłowiowa ślinka. Sama słodycz. 




Promocja 2+1 za grosz obejmowała tez przecenione produkty w wersji mini. Ich cena jednostkowa to 9,50. Do koszyka trafiła mgiełka Paris Amour o klasycznym, eleganckim zapach perfum kwiatowych (tulipan francuski, kwiat jabłoni, różowy szampan) oraz żele pod prysznic Warm Vanilla Sugar i zimowy Twisted Peppermint.

Z akcesoriów zdecydowałam się na etui na żel antybakteryjny PocketBac za 3 zł (podobno świeci w ciemności ;)), fuksjowe etui Scentportable do auta (9,50 zł) wraz z 3 wkładami po 8 zł/szt (Sweet Pea i męski Sparkling Icicles). Zdecydowałam się też na etui na dużą świecę za 15 zł. 

Cena dużych świec to obecnie 47 zł. Jestem z siebie dumna. Wykazałam się silną wolą i żadnej nie kupiłam. Zobaczę jak to będzie pod koniec miesiąca, na kiedy to przypada finał wyprzedaży. Kuszą mnie mydła w płynie. I świece. Trochę.

Dam znać,
xoxo


14.01.2014

#2 Ulubieńcy minionego roku - Hobby


Dziś zapraszam na drugi wpis dotyczący ulubieńców roku 2013. Muszę przyznać, że być może nie jest to kategoria tak obszerna jak poprzednia tj. kosmetyczna, ale jednak mi bliższa. 
Hobby. To ulubieńcy wśród ulubieńców. 

Zaczynamy!



Dom

Niespodzianką dla mnie samej jest ile udało mi się w tym roku dokupić i naprawdę sensownie ustawić mebli dość pokaźnych rozmiarów jak na przestrzeń, którą dysponuję. Wśród wielu zakupów najbardziej podobają mi się i najlepiej służą:

Źródło: http://www.ikea.com/pl/pl/
fotel STRANDMON, IKEA


Źródło: http://www.ikea.com/pl/pl/
szafka ISALA, IKEA


Źródło: http://www.ikea.com/pl/pl/
lampa SAMTID, IKEA


Świece

O świecach już trochę napisałam, moja kolekcja się rozrasta i idąc przykładem kosmetycznych projektów denko zamierzam do końca tej zimy (jesienio-wiosny?) wykończyć większość zapachów otulających czy tych nietrafionych.



Meet Me in Tahiti, B&BW
Letni słodki zapach wanilii z nutą tropików, płatków gardenii, olejku monoi. Zapach sezonowy.

Warm Sugar Vanilla, B&BW
opis tutaj

Pink Dragon Fruit, Yankee Candle
 Słodko-świeży zapach pitai, zwanej smoczym owocem. Powalający! Mój ukochany, dał początek mojej świecowej słabości. Żadna świeca YT zapalona po tej nie wydawała się intensywna. Obecnie jest zapachem miesiąca i można go nabyć z rabatem -25%.

Christmas Cookie, Yankee Candle 
opis tutaj


Książki




Morderca bez twarzy, Henning Mankell
Pierwsza część dziesięciotomowej serii o szwedzkim policjancie Kurcie Wallanderze. Jedna z pierwszych serii nordyckich kryminałów, która jeszcze w latach dziewięćdziesiątych zyskała rozgłos na świecie.Bardzo  klimatyczna, nie sposób się oderwać. Fajny, cięty język, bohater, którego trudno nie polubić i ciekawe spojrzenie na częsty motyw przewijający się w literaturze skandynawskiej - państwo opiekuńcze a polityka względem imigrantów. Zaraz po skończeniu, tuż pod koniec roku, zakupiłam cztery kolejne tomy i czekam na chwilę spokoju, żeby zatopić się w lekturze.

Ręka Fatimy, Ildefonso Falcones
Książek o losach muzułmanów czytam wiele. Nie wiem skąd, ale niesamowicie fascynuje mnie ten temat. Tę zaczęłam czytać 2 lata temu. Nie dałam rady. Odłożyłam na półkę i postanowiłam wrócić za jakiś czas. Czas i chęci znalazłam latem ubiegłego roku. Może leżak na Gran Canarii nie jest najodpowiedniejszym miejscem do skupienia się nad zawiłymi losami i przelewaniem krwi za wiarę, ale powieść wciągnęła mnie bez reszty, a hiszpański w tle dodawał klimatu.


"W magicznej scenerii XVI- wiecznej Andaluzji rozgrywa się epicka opowieść o człowieku rozdartym pomiędzy dwie kultury, dwie religie i dwie kobiety, pragnącym w imię godnego życia doprowadzić do zbliżenia islamu i chrześcijaństwa. Przygoda, miłość, intrygi, zemsta, utracone złudzenia to najważniejsze wątki tej liczącej prawie tysiąc stron książki."


Shantaram, Gregory D. Roberts
Sensacyjno-filozoficzna powieść Robertsa to podobno autobiografia, chociaż momentami trudno w to uwierzyć. Uzależniony od heroiny Lim popełnia serię napadów rabunkowych za co zostaje skazany i zamknięty w jednym z najlepiej strzeżonych więzień w Australii, z którego rzecz jasna zbiega.Tu zaczyna się wedrówka-ucieczka po kilku kontynentach. Prowadzi ona do nieprzebytych slumsów Bombaju, gdzie bohaterowi udaje się odnaleźć duchową równowagę i przeznaczenie. Szlachetny rabuś, mafijne porachunki, namiętność a w tle koloryt i niemal wyczuwalna duchota i pęd Indii.

"Shantaram to "boży pokój". To imię zagubionego człowieka cywilizacji zachodniej, który odnalazł prawdę o sobie w krajach Wschodu" (cyt. za polskim wydawcą)

"To powieść z 1001 nocy nowego tysiąclecia. Każdy, kto kocha książki, przez całe swe czytelnicze życie szukał właśnie tej powieści. Jeżeli kogokolwiek pozostawi ona obojętnym, to albo jest on bezduszny, albo martwy. Albo i to, i to." Jonathan Carroll, autor Krainy Chichów

Mnie ta historia wciągnęła, ale poszukiwań TEJ powieści nie zakończyłam. Chociaż gdybym miała wskazać tę, która poruszyła mnie do głębi...

I góry odpowiedziały echem, Khaled Hosseini
...Nie, to nie byłaby ta. Kilka lat temu zainteresowała mnie historia i kultura Bliskiego Wschodu. Interesuje mnie do dziś. Tak trafiłam na "Księgarza z Kabulu". Następnie na "Chłopca z latawcem" i wiele innych. Aż w końcu po nitce do kłębka: "Tysiąc wspaniałych słońc" Khaleda Hosseini'ego. Żadna książka dotychczas nie poruszyła mnie tak mocno jak ta. Nawet pisząc to i wspominając losy dwóch bohaterek na tle targanego wojnami Afganistanu dopada mnie wzruszenie. Przepiękna proza.

Ale to nie o tej książce. Niedługo  po sukcesie "Tysiąca wspaniałych słońc" autor przystąpił do pisania kolejnej. Czekaliśmy na nią 6 lat. I tak w 2013 ukazała się "I góry odpowiedziały echem". To dobra książka. Autor ma wielką zdolność poruszania, pisząc przekonująco o sile więzów krwi, magnetyzmie ziemi ojczystej, bólu rozłąki. To jego doświadczenie. Sposób narracji i wielowątkowość tej powieści to zabieg w moim odczuciu niekoniecznie udany, ale ciekawy. Nadal sympatyzuję z poprzednią książka Hosseini'ego, ale za względu na długie wyczekiwanie i sentyment do autora tę też muszę w tym zestawieniu umieścić.

"Trzypokoleniowa saga, w której tragiczne dzieje Afganistanu na przestrzeni ostatnich 60 lat stają się tłem uniwersalnej opowieści o ludzkich losach i więzach rodzinnych. Miłość przeplata się tu ze zdradą, poświęcenie z wyborem mniejszego zła, a okrucieństwo i dobroć to odcienie tego samego koloru”. (cyt. za polskim wydawcą)







Film

Atlas Chmur
Źródło: Internet

Film z roku 2012, jednak ja obejrzałam go po raz pierwszy w roku minionym. Pierwszy, nie ostatni. W tym roku wracałam do niego czterokrotnie. Robi wrażenie. Historia, forma, przekaz, ścieżka dźwiękowa również. Sześć historii, przeplatających się i wpływających na siebie mimo odległości w czasie i przestrzeni.


"Nasze życia i nasze wybory, każde spotkanie, sugeruje nowy potencjalny kierunek.Wczoraj moje życie podążało w jednym kierunku. Dzisiaj obrało inny kurs. Lęk…wiara…miłość.
Od nich zależy nasze życie. Siły, które zrodziły się na długo przed nami i będą trwać, kiedy odejdziemy.Wczoraj sądziłem,że nie mogę zrobić tego co zrobiłem dzisiaj."

Serial

Gra o Tron
Źródło: Internet


"Siedem rodów walczy na śmierć i życie o władzę nad krainą Westeros - krainę przypominająca średniowieczną Europę, w której lato trwa przez dziesięciolecia, a zima może panować dłużej niż żyje człowiek. Dwie potężne rodziny są uwikłane w walkę o władzę na śmierć i życie. Nie ma w niej miejsca na honor i litość. Zdrada, pożądanie, intrygi i siły nadprzyrodzone wstrząsają czteroma stronami Królestw, a zażarta walka o Żelazny Tron niesie ze sobą nieprzewidywalne konsekwencje"  (opis producenta)

Nigdy nie myślałam, że zainteresuje mnie tematyka fantasy. Serial HBO, w tym roku sezon III, oglądałam jako jedyny regularnie, odliczając do kolejnych odcinków. Teraz wyczekuję sezonu IV. Ten podobno rozpocznie się 6 kwietnia br. Polecam.

Internet

Tak, to był rok, który upłynął pod znakiem internetu, a dokładniej serwisu YouTube. A jeszcze dokładniej daily vlogs. 


SACOONEJOLYs
Obecnie jedni z popularniejszych daily vlogerów. Młode małżeństwo z Irlandii codziennie publikuje mini serial o swoim codziennym życiu. Małe reality show Anny i Jonathana, sześciu maltańczyków i największej gwiazdy każdego filmiku - rocznej Emilii. Nie ukrywam, że to dla niej oglądam każdy odcinek. Przeradosna i urocza dziewczynka.
http://www.youtube.com/user/LeFloofTV?feature=g-subs-u

ItsJudysLife
Judi i jej mąż Benji mają na YT kilka kanałów, ale ja najbardziej lubię ten. Tutaj codziennie publikują swoje kilkunastominutowe filmiki o życiu swojej rodziny, wychowywaniu rocznej córeczki i oczekiwaniu na pojawienie się bliźniaczek. Duża garść humoru i ciepłe relacje tej wielopokoleniowej, wielokulturowej rodziny z Seattle to duże zalety kanału.
http://www.youtube.com/channel/UCK2ACorzpH-igxuHZ2ObCEA

classisinternal
Kanał mojej ulubionej rosyjskojęzycznej vlogerki. Sonia mieszka w Toronto i jak na osiemnastolatkę ma fajne, zdrowe podejście do życia i bogate doświadczenie zawodowe. Pracuje jako modelka, blogerka i vlogerka, ale ja najbardziej lubię jej vlogi z podróży.
http://www.youtube.com/channel/UCaWBMeigMe6DgtpjsQT2lcw

nieesia25
Jedna z popularniejszych polskojęzycznych vlogerek. To od jej kanału i serii filmików o życiu na emigracji w UK rozpoczęło się w 2011 moje zainteresowanie internetowymi tutorialami i vlogami. Wraz z rozrastaniem się listy  moich subskrypcji jest to obecnie jedyna polska vlogerka, której oglądam każdy przesłany film, niezależnie od tematyki.
http://www.youtube.com/user/nieesia25


Podróże

Staram się nie robić żadnych noworocznych postanowień i zasadniczo nie odczuwam żadnej różnicy pomiędzy 31.12 a 1.01. Pamiętam jednak jak rok temu w sylwestra, wiedząc, że za niecały miesiąc wybieramy się w podróż poślubną wspomniałam, że rok 2013 będzie rokiem podróży. I na tyle ile mogliśmy sobie czasowo i finansowo pozwolić, można powiedzieć, że był. Zaczął się od niezapomnianej podróży do Azji, poprzez letni urlop na Gran Canarii, a zakończył się tygodniowym zwiedzaniem Londynu. Każdy z tych wyjazdów wspominam z rozrzewnieniem, jednak destynacją roku została: 



Tajlandia
Na styczeń planuję dłuższą relację z tej podróży


Nic dodać, nic ująć. Rok skończony, faworyci wyłonieni. Ciekawe, co przyniesie 2014?

Dzięki,

ściskam!

9.01.2014

#1 Ulubieńcy minionego roku - Kosmetyki


Wraz z rozpoczęciem nowego roku przyszedł czas na podsumowanie roku minionego. Chcę skupić się na samych pozytywach i wskazać Wam rekomendacje dotyczące wypróbowanych przeze mnie produktów kosmetycznych, odwiedzonych miejsc, pozycji przeczytanych/obejrzanych czy zakupionego wyposażenia domu. Wybór tych rzeczy nie był łatwy. Podeszłam do zadania poważnie, była to dla mnie okazja przeanalizowania moich, często nietrafionych czy spontanicznych wyborów. A że systematycznie chcę kupować mniej, a lepiej - oto z czego jestem zadowolona i do czego będę powracać. 

Lista rozrosła się bardziej niż myślałam, postanowiłam więc podzielić wpis na dwie części. Wzorem koleżanek vlogerek, dziś ulubieńcy kosmetyczni, następnie - niekosmetyczni. 

Zapraszam do lektury i dzielenia się opiniami. Zaczynamy!


Pielęgnacja



Active Serum, Is Clinical 
Serum do twarzy redukujące delikatne zmarszczki, pozwalające kontrolowac trądzik i ujednolicające kolor skóry. Skład: kwas glikolowy 8%, kwas salicylowy 2%, kwas mlekowy 2%, kwas kojowy 1%, arbutyna 0,5%
Pro- Heal Serum Advance+, Is Clinical
Serum do twarzy o właściwościach antybakteryjnych i antyoksydacyjnych. Skład: wit. C 15%, wit. E 1%, wit. A(retinol) 1%, wyciąg z liści oliwki europejskiej 0,5%, kwas kojowy 0,5%, arbutyna 0,5%, bioflawonoidy 0,5%
Age Control 35+, Perfecta 
Hydrożelowe płatki pod oczy z zieloną herbatą
Seria do twarzy Clean & Fresh, Nantes
Antybakteryjna i regulująca linia z zieloną herbata i jeżówką. Żel do twarzy, tonik i krem normalizująco-odżywczy są podstawą mojej pielęgnacji od przeszło 10 miesięcy. Kosmetyki są na bazie nano wody. Wg producenta: Nano, czyli bardzo drobna cząsteczka wody ma ogromną zdolność przenikania do każdej, nawet uszkodzonej komórki skóry. Głęboko nawilża, stymuluje regenerację zniszczonych struktur, wzmacnia naturalne mechanizmy obronne oraz łagodzi podraznienia.
Glycolic Fix, Nip+Fab
Płatki kosmetyczne (60 szt.) nasączone kwasem glikolowym o właściwościach złuszczających, tonizującym wyciągiem z oczaru oraz łagodzącym i rozświetlającym wyciągiem z niebieskiej stokrotki. 
Clean, Girls, Soap&Glory
Kremowy, zmiękczający żel do mycia ciała z nawilżającym wyciągiem z orchidei i wanilii o niebiańskim zapachu mgiełki do ciała Mist You Madly.
Olejek pod prysznic Melon i Gruszka, ISANA
Nazwa wprowadza błąd. Jest to żel z mikro kapsułkami olejku. Nie nawilża. Pachnie obłędnie, a na promocji w rossmannie kosztuje niecałe 4 zł. http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=53461
Huile Prodigieuse Or, Nuxe
Kultowy francuski suchy olejek do ciała z rozświetlającymi drobinkami. Letni ulubieniec o charakterystycznym, eleganckim zapachu. Z wit. E i olejkami z ogórecznika, dziurawca, słodkich migdałów, kamelii, orzechów laskowych i orzechów makadamia.
Krem do rąk Masło Shea, L'occitane
20% masła shea, słodki migdał, jaśmin, witamina E. Ładny, subtelny zapach, bardzo treściwa formuła o silnych właściwościach kojąco-nawilzających
Ultra Rich Lip Balm, 10% Shea, L'occitane
Pomadka do ust z masłem shea. Ulubieniec (nie tylko) listopadowy: klik
Pomarańczowy peeling do ust, Pat&Rub
Wydajny peeling o naturalnym, słodkim smaku, jadalny. Pycha ;)
Arbuzowy balsam do ust, BORN LIPPY, The Body Shop
Lekko natłuszcza, nabłyszcza, ale wielkiego działania pielęgnacyjnego nie ma. Kupiłam go dla zapachu. Arbuz i melon to mój ulubiony owocowy aromat.  Naturalny, piękny. Kojarzy mi się z wakacjami, był ze mną na wielu wyjazdach i przywołuje wiele wspomnień.
Jednorazowe ręczniki do twarzy, alouette
Soniczna szczoteczka do twarzy, Clarisonic mia 2
Dłuższa recenzja wkrótce


Kolorówka





Sephora contour eye pencil, 01 Black lace Mat
Wodoodporna, miękka kredka do oczu, ładna, nasycona czerń. Łatwa w użyciu, pomimo stosunkowo grubego "grafitu"http://www.sephora.com/waterproof-contour-eye-pencil-P377784
Matowy eyeliner do oczu, Nr 1, granat, Lovely
Niedrogi, polski eyeliner. Precyzyjny pędzelek, idealny dla początkujących lub niewprawionych makijażystek. Bardzo ładny kolor raczej szafirowy, trochę jaśnieje po wyschnięciu Jego żywotność mogłaby być dłuższa, ale za tę cenę (ok. 6 zł w promocji w Rossmannie) można zaryzykować.
Soleil Tan de Chanel, CHANEL
Brązująca uniwersalna baza pod makijaż. Ulubieniec również roku poprzedniego. Ciepły, twarzowy odcień, którym konturuję twarz wiosna i latem. Bardzo gładka, łatwo rozprowadzająca się i rozcierająca konsystencja. http://www.chanel.com/en_US/fragrance-beauty/Makeup-Bronzer-SOLEIL-TAN-DE-CHANEL-88673
Vichy Dermablend Setting Powder
Transparentny, sypki  puder matująco-utrwalający. Wzmacnia działanie podkładów z tej samej serii, ja używam także dla utrwalenia fluidów innych firm. Jest bardzo wydajny, nie łapie wilgoci z powietrza i po wielu miesiącach użytkowania jest tak samo sypki.
Sephora, almost nude 09
Paletka 4 cieni w odcieniach nude i matowego, grafitowego linera (mój ulubiony). http://www.sephora.com/colorful-palette-P267401
Wibo Eliksir, odcienie 03 i 08
Nawilżające pomadki do ust w odcieniu fuksji i jasnej, trochę "wściekłej" czerwieni. Nie dostrzegłam efektu nawilżenia, trwałość jest przeciętna a opakowanie nad wyraz brzydkie i "liche", a mimo wszystko używa się ich niezwykle przyjemnie. Ich charakterystyczny zapach przenosi mnie na początek lat 90, kiedy to wąchałam szminki mamy z Celii. Zakup wart, nie tylko, tych wspomnień. http://wibo.pl/usta/pomadka-eliksir
Soft Sensation Lip Color Butter, 013 Magic Magenta, Astor
Nawilżająca szminka w kredce i błyszczyk w jednym. Idealnie się rozprowadza, delikatnie pachnie budyniem waniliowym. Bardzo przyjemna w użyciu. http://www.astorcosmetics.com/pl-PL/products/lips/lipstick/soft-sensation-lipcolor-butter
Dutch Tulips, OPI
Lakier do paznokci, malinowa czerwień. Trwałość na mojej płytce to 4-5 dni z lakierem wierzchnim (Manhattan). http://www.amazon.com/OPI-Nail-Polish-Dutch-Tulips/dp/B000CE8IU8
Real Techniques Core Collection 
Zestaw 4 pędzli taklonowych do makijażu bazowego twarzy. Wybrałam je ze względu na uniwersalność. W zestawie: pędzel do podkładu (mój ulubiony), pędzel do konturowania, pędzel do produktów mineralnych i do precyzyjnej aplikacji korektora.  http://realtechniques.com/shop-collection/your-base-flawless/core-collection

Perfumy




Glam-A-Lot, Soap&Glory
Zmysłowy, bardzo kobiecy zapach kwiatowy na bazie ciepłych bursztynów, wanilii i piżma. Bardzo trudno dostępny, nawet w Londynie. 
Forever Red, B&BW
Wg producenta jest to najbardziej ekskluzywna linia zapachowa B&BW. Bardzo słodka, ale momentami też cierpka kompozycja brazylijskiego, czerwonego granatu, aksamitki, francuskiej czerwonej brzoskwini i czerwonego osmantusa (hmm, what?)
L'Imperatrice 3, Dolce & Gabbana EDT
Sygnowana twarzą Naomi Cambell owocowo-kwiatowa kompozycja o numerze 3 w antologii wód toaletowych D&G. Nuta głowy: melon, kiwi. Nuta serca: różowy fiołek. Nuta bazy: piżmo.
Burberry Brit Sheer EDT
Woda toaletowa o świeżym, orzeźwiającym zapachu owocu liczi, mandarynki, grejpfruta, ananasa, brzoskwini,  białego piżma i jasnego drzewa.





A Wy? Jakich kosmetyków używałyście z największą przyjemnością? 

W kolejnym wpisie, druga część mojego rocznego podsumowania. Ulubieńcy niekosmetyczni.

Zapraszam,
xoxo

3.01.2014

Multicooker

Witajcie w Nowym Roku!


Tak więc postanowiłam polubić się z kuchnią. Plan ten mam od kiedy wyszłam za mąż, ale chyba nigdy nie byłam tak blisko realizacji tego zamierzenia jak w tym roku. 

W tym roku na Święta zostaliśmy obdarowani urządzeniem, które zaintrygowało mnie na tyle, że od kilkunastu dni przeglądam przepisy i poznaję jego możliwości. Jest to Multicooker Philips. Po prostu multiwar - urządzenie wielofunkcyjne, które zastępuje garnki, patelnię, piekarnik i parowar. 





Wraz z multicookerem otrzymujemy tackę do gotowania na parze, miarkę z podziałką do produktów sypkich, chochlę, łopatkę do mieszania, dwie rękawice silikonowe i książeczkę z przepisami na 25 dań  m.in. na duszoną cielęcinę, bigos, barszcz ukraiński, , gołąbki, dżem, ciasto czekoladowo-orzechowe czy domowej roboty jogurt. Przepisów w książce nie jest wiele, dodatkowe znalazłam na oficjalnym profilu firmy na YouTube. Ponadto, na stronie internetowej producenta znajduje się książeczka w formacie pdf w większości z innymi propozycjami dań niż te dołączone do zestawu. Liczę też, że z czasem rozwinie się internetowa społeczność użytkowników multicookera i inne wypróbowane przepisy będą pojawiały się na forach internetowych tak jak to ma miejsce w przypadku urządzenia, o którym marzę - Thermomix TM 31.

Na święta obiecałam sobie właśnie Thermomixa. Od 5 miesięcy szukałam na niego miejsca w kuchni, przeglądałam przepisy, zbierałam się na zamówienie prezentacji w domu i zbierałam na niego środki. I tu pojawiła się pierwsza przeszkoda. Cena. 4200 zł. O ile sumę tę w końcu uzbieram, o tyle nie przeskoczę pewnej z punktu widzenia mojej kuchni wysokiej przeszkody. Otóż nie mam piekarnika, a Thermomix nie posiada funkcji pieczenia. Uwielbiam takie cudeńka i ten też znajdzie się kiedyś w moim posiadaniu, ale póki co musiałam zejść na ziemię i szukać dalej. 



I tak znalazłam mojego nowego ulubieńca. Dwa niedostatki Thermomixa okazały się dwiema decydującymi o zakupie zaletami Multicookera. Cena - ok 500 zł, funkcje: gotowanie, duszenie, smażenie, podgrzewanie, utrzymywanie ciepła, gotowanie na parze i pieczenie. 

Samo urządzenie okazało się mniejsze niż myślałam i bardzo lekkie. Wyposażone jest w rączkę umożliwiającą łatwe przenoszenie. Wizualnie przypomina wypiekacz do chleba. Oklejony jest dwiema naklejkami, które od razu, bez najmniejszego problemu usunęłam. Zawsze zwracam na to uwagę, gdyż nic mnie bardziej nie denerwuje jak nowa rzecz oszpecona pozostałością po naklejce lub ubrudzona klejem. (Tak na marginesie, prym w tego typu atrakcjach wiedzie moja ulubiona IKEA. Ich pomysłowość co do umiejscowienia i rozmiaru naklejki oraz skuteczność kleju niejednokrotnie wyprowadziła mnie z równowagi). Tak więc wizualnie nie jest źle. 





Wszystkie programy na panelu sterowania opisane są po angielsku, ale samo menu jest raczej intuicyjne. Główna misa jest bardzo schludnie wykonana i pojemna - 5 litrów to mniej więcej 5-6 porcji w zależności od apetytu ;) Misę i wszystkie części ruchome można myć w zmywarce. Podczas gotowania urządzenie pracuje w zasadzie bezgłośnie, a jego obudowa nie nagrzewa się. Trzeba jednak uważać podczas otwierania pokrywy, gdyż łatwo o poparzenie parą. Wydaje mi się, że w przypadku przygotowywania dań bez zamykania pokrywy np. podczas smażenia nie obędzie się bez konieczności przeniesienia sprzętu pod okap. Kusi mnie zresztą, żeby przenosić je również podczas każdorazowego otwierania pokrywy (nie lubię pachnieć gotowaniem), ale konieczność odłączania zasilania w przypadku niektórych programów wyklucza tę ewentualność.  

Uwielbiam multitasking. Poczucie, że w tym samym czasie mogę gotować, prać i sprzątać bardzo mnie cieszy, gdyż cenię sobie swój czas wolny a sama z natury nie zostałam obdarzona podzielnością uwagi. Podoba mi się funkcja automatycznego przechodzenia w stan utrzymywania ciepła potrawy po zakończonym programie i ogólna łatwość a co za tym idzie przyjemność przyrządzania dań bez obaw o wykipienie, rozgotowanie. Nigdy nie wierzyłam, że to powiem, ale gotowanie chyba potrafi być frajdą. 

Do moich wyczynów kucharskich mogę na razie zaliczyć tylko pulpety, makarony z sosami i łososiem, warzywa na parze, ale wychodzą wyśmienite i tą funkcja jestem zachwycona. Mam też za sobą pierwsze podejścia do pieczenia ciasta (jabłecznik z migdałami) i tu rozczarowanie. Duże. Po pierwsze, misa jest głęboka i wyjęcie ciasta w jednym kawałku to wyczyn. Po drugie, ciasto nie wyrosło i spód się przypalił... O ile mogę zrozumieć, że może coś pokręciłam w proporcjach składników, o tyle przypalenie jest zaprzeczeniem zapewnień producenta. Tak liczyłam na tę funkcję. Dałam szansę pieczeniu raz jeszcze. To samo ciasto. Tym razem wyjęłam je bez problemu, wyrosło, ale spód znów się przypalił! Ustawienia czasu i temperatury wedle książki. No nie wiem...

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że omawiane przeze mnie urządzenie nie jest zamiennikiem kultowego TM. Przede wszystkim Thermomix to kombajn o właściwościach głównie siekająco-ubijająco-mieszających. Przy okazji gotuje zupy czy na parze. Multicooker odwrotnie. To tylko i wyłącznie multiwar. Ale wydaje mi się, że za frakcję ceny TM jest więcej niż wart uwagi. Blender czy mikser dopełni dzieła. Kupując go tuż przed świętami załapaliśmy się na promocję 60 dni - satysfakcja gwarantowana albo zwrot pieniędzy oraz zdecydowaliśmy się na przedłużenie podstawowej  dwuletniej gwarancji o dodatkowy rok. Ponadto otrzymaliśmy kosz produktów Krakowski Kredens. Ja ze swojego pomocnika jestem zadowolona tak na 75%. Nadal będę go sprawdzać i szybko się nie dam zniechęcić. Po raz pierwszy myślę bez rozdrażnienia o dzisiejszym obiedzie, ale po deser nadal muszę wybrać się do cukierni.