Dobrze, że styczeń za nami. W odróżnieniu od minionego miesiąca luty leci jak szalony. Ani się obejrzałam, a tu już prawie Walentynki, zaraz dwutygodniowy urlop. Ajj! Już czuję wiosnę, a Wy?
Oto, co w styczniu przypadło mi do gustu.
Wine-Therapy, Efektima
Hydrożelowe płatki pod oczy na bazie ekstraktu z czerwonego wina z kwasem hialuronowym, witaminami E, C, B3, wyciągiem z nasion czerwonych winogron, proteinami soi i ekstaktem z alg. Za zadanie mają rozjasniać cienie pod oczami, korygowac i zapobiegac powstawaniu drobnych zmarszczek. Ja mam wobec takich produktów trzy wymagania: koić, lekko napinać i rozjaśniać. Te płatki spełniają te wymagania, są przyjemne w użyciu, nie ześlizgują się z twarzy. Plus za apetyczny kolor.
Dark Kiss, B&BW
Mgiełka zapachowa o mocnym, lekko orientalnym piżmowym zapachu. Kojarzy mi się z Magnetism, Escada. Główne nuty zapachowe to kadzidło, mirabelka i piżmo. Fajnie się nosi, bardzo wytwornie.
Vineyard Berries, B&BW
Nadal we fiolecie, tym razem żel antybakteryjny o obłędnym, lekko męskim zapachu winogron i owoców leśnych wzbogacony o mleczko z palmy Tahiti. Co tu dużo pisać. Właściwości te same co każdy PocketBac. Odkaża, odświeża, lekko przesusza skórę, jednak bez porównania z drogeryjnymi odkażaczami. Zapach utrzymuje się bardzo długo na dłoniach. Mój must have.
Frosted Cupcake, B&BW
Kolejny słodki aromat z B&BW. Po wypaleniu mojego ulubionego cukru waniliowego, przyszedł czas na lukrowaną, babeczkę... waniliową. Podobny zapach do Warm Vanilla Sugar, równie intensywny, lecz z wyraźnie wyczuwalną nutą maślaną. Dużo intensywniejszy od Christmas Cookie Yankee Candle.
Psy z Rygi, Henning Mankell
Druga część serii o szwedzkim policjancie Kurcie Wallanderze. Początek lat dziewięćdziesiątych, do szwedzkiego wybrzeża dociera ponton ze zwłokami dwóch elegancko odzianych mężczyzn. Okazuje się, że mężczyźni, torturowani przed śmiercią, pochodzili z Europy Wschodniej, a początkowo bagatelizowany ponton to epicentrum międzynarodowego przemytu. Intryga kryminalna przeradza się w burzliwy thriller polityczny. Akcja szybko przenosi się do ponurej Rygi, w przeddzień odłączenia się od ZSRR. Podsłuchy, cienie, KGB, strach przed każdym słowem szybko udziela się czytelnikowi. Lubię ten gatunek.
Sour Cream & Onion, Pringles
Ulubione chipsy i ulubiony smak. W każdej chwili jestem w stanie zrezygnować i nie jeść słodyczy. Nie tak łatwo potrafię odmówić sobie słono-pikantnych przegryzek. To jest mój smak. Mam mniejsze wyrzuty sumienia, podgryzając Pringles'y niż każde inne tłuste snaki. Kto próbował, ten wie - uzależniają. W styczniu odkryłam je w almie w cenie regularnej 6,99, w promocji 5,99. Wow, pamiętam jak jeszcze niedawno kosztowały ok. 11 zł.
Smoothie banan & szpinak
Bez śniadania, wyszłam z domu dwa razy w życiu. Za każdym razem przesypiając budzik. Make-up czy śniadanie? Make-up, zdążę cos chapnąć rano w pracy. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez porannego kopa energii. Ostatnio zrezygnowałam z musli (za długo zajmowało mi jego spożycie przed TV) na rzecz koktajli. Ten posmakował mi wyjątkowo, a przygotowuje się go w minutę. Początkowo używałam pół szklanki mleka migdałowego i pół szklanki wody, ale nalepiej smakuje wg przepisu:
garść młodego szpinaku
banan
miód, wg. uznania
szklanka mleka ryżowego (ja piję waniliowe)
Polecam,
xoxo